środa, 30 maja 2018

Rozdział szósty

Zło przybiera różne formy i zwykle są one urocze. ~ Anonim

Haru kłamał. Oszukał mnie, ale widać ja jako jedyna mam z tym problem. Pozostali, tłumnie zgromadzeni przed budynkiem akademika, mają doskonałe nastroje: śmieją się głośno, stojąc lub siedząc na trawie w małych, czasem większych grupkach, popijając przy tym puszkowane piwa różnych marek. Ekspertem nie jestem, ale wiem, że większość to produkty w okolicach ceny dwóch złotych, zatem ich jakość jest raczej marna. Dookoła rozchodzą się czasem chmury dymu, ale nie pochodzą one z grilla. Produkuje je całkiem słusznych rozmiarów ognisko. 
Samego gospodarza nigdzie nie widzę, pewnie „gwiazdorzy” gdzieś dalej. Piegaty blondynek z zadziorną minką, stylizujący się na buntownika na pewno ma rzeszę fanek... Pomimo, że jest raczej niski. Niewiele wyższy ode mnie, a ja raczej należę do dziewcząt średniego wzrostu. Przypomina mi się moja przyjaciółka z Olsztyna, w którym wcześniej mieszkałam. Jej chłopak jest tego samego wzrostu co ona, czyli mierzy około metra siedemdziesięciu kilku. Ona jest wysoka, on zaś uchodzi za niskiego. Zabawne. Tak czy inaczej, nawet niezbyt rosły facet, o prezencji Haru, skazany jest na bycie lubianym i pożądanym... Choć może nie przeze mnie, bo nie lubię bezczelnie bezpośrednich osób. Osoby mojego typu cenią sobie konwenanse i ma dla nich znaczenie, kto pierwszy mówi komu „dzień dobry!”.
Zazza nie odstępuje mnie na krok. Trzyma mnie pod ramię, jakby zaznaczając jakąś naszą nieistniejącą zażyłość. Nadal wydaje mi się być poddenerwowana, choć rozluźnia się, gdy pośród obcych (dla mnie) twarzy, wychwytujemy Nono. Chłopak stoi przy ognisku, w ręku trzymając kijek, na którego końcu apetycznie przypieka się kiełbaska. Smakowity zapach dociera do moich nozdrzy, ale od razu przypominam sobie, w jaki sposób ten posiłek był wcześniej przygotowywany. Nieszczególnie mam ochotę na zjadanie popiołu, choć czytałam gdzieś, że zawiera wiele potasu. 
Twarz Nono jest oświetlana przez tańczące na drewnie płomienie. Mam wrażenie, że cały lśni, a szczególnie te jego blade tęczówki; wydają się one być teraz złote.
– Przyprowadziłaś ją – stwierdza, nie odrywając oczu od skapującego tłuszczu.
– A miałam zostawić samą? –  Zazza wypuszcza z objęcia moje ramię. 
– To tylko oddala sprawę. Wiesz, że nie odpuści. – Źrenice wędrują na ciemnowłosą, kompletnie mnie pomijając. 
Zazza w milczeniu wbija spojrzenie w ognisko. Nono wzdycha. Wsuwa koniec kija – ten pozbawiony kiełbasy – pod kępkę trawy, by unieść narzędzie i sprawdzić stopień wypieczenia. 
– Masz rację – mówi w końcu. – Tym razem mamy szansę być pierwsi, a należy się nam to. Poza tym chętnie utrę jej nosa. A teraz wybaczcie, biorę bułeczkę i będę jadł.
Chłopak zajmuje się posiłkiem, a ja odciągam Zazzę kilka kroków dalej. 
– O czym wy do cholery mówicie? Moglibyście używać jakichś precyzyjniejszych określeń? Mam idiotycznie wrażenie, jakbyście zapominali o podmiocie w zdaniu... – W moim głosie nie da się nie usłyszeć irytacji. Narastała ona podczas całego ich dialogu, a teraz osiąga szczyt. Już nie poruszam kwestii tego, że mówią o mnie, jakby mnie wcale nie było obok.
– Są rzeczy, o których mówi się tylko szeptem. – Dziewczyna przykłada palec do ust.
Zwalczam potrzebę przewrócenia oczami. Ten tekst czytałam kilka lat temu w książce Fitzpatrick. Zazza tymczasem faktycznie zniża głos do szeptu. 
– Mam przeczucie, że nas słyszysz. Nono mówił, że słyszy ciebie. Nikt inny tego nie potwierdził. Haru próbował cię sprowokować do komentarza, rzucał bezczelne zaczepki, ale ciągle odpowiadała mu cisza. Zero reakcji. – Milknie. Jej twarz wyraża niepewność.
Gdzie jest piwo? – Posyła mi pytające spojrzenie, na które nie reaguję. Lepiej zachować minę pokerzysty, dopóki nie dowiem się, o jaką stawkę toczy się gra. Domyślam się, że chodzi o coś nielegalnego lub wykraczającego znacznie poza świat prostej dziewczyny, jaką w gruncie rzeczy jestem. Zgrana paczka jest podzielona na dwa „obozy”, czy jakkolwiek by to tam nazwać, choć uparcie ze sobą przebywają. Z wypowiedzi Zazzy wynika, że ona, Haru i Nono są jednym z nich, co za tym idzie: drugi to Bri, Bado i Molo. Nie wiem, czy powinnam komukolwiek z nich ufać, a co dopiero komu, jeśli uznam to za dobry pomysł. Ironiczne było to, że postępowali dokładnie tak samo. I Bri, i Nono nalegali, bym przyznała się do... właściwie ciężko stwierdzić czego, poza słyszeniem głosów w głowie. Na tym etapie nie mam żadnych podstaw do podjęcia decyzji, zwłaszcza, że nadal nie odrzucam wariantu mojej niepoczytalności umysłowej. Dodać muszę, iż podejrzewam całą tą dziwaczną ekipę zarośniętych ludzi w glanach, o bycie częścią jakiegoś silnego urojenia. 
– Julietta, bella! – Słowa Haru wyrywają mnie z ponurych, nieufnych przemyśleń. Zaraz po nich następuje szok termiczny, gdy blondyn odciąga mi od ciała koszulkę i wrzuca za nią lodowatą puszkę. Przedmiot zatrzymuje się mniej więcej na wysokości mojego pępka, gdyż tam góra od piżamy wsunięta jest pod gumkę spodni dresowych. Ziębi niemiłosiernie, a ja w ekspresowym tempie staram się wydostać ją na zewnątrz, szarpiąc materiał i muszę być przy tym przekomiczna, bo Haru i Zazza zanoszą się śmiechem. Gdy puszka znalazła się w mojej dłoni, rozbawienie udziela się również mnie. 
Takie uroki maleńkich cycuszków! Jakby były większe, to piwo nie wpadłoby tak daleko... – Głos blondyna rozbrzmiewa w mojej głowie, a mnie trafia szlag. 
– Prostak! – odpowiadam instynktownie, posyłając mu gniewne spojrzenie. Jak można nabijać się tak otwarcie z czyjegoś biustu?
Cisza, jaka mnie otacza uświadamia mi pewną niewygodną rzecz. 
– Mam cię – szepcze Haru wprost do mojego ucha, a ja nie mam pojęcia, co teraz robić.
Krótko mówiąc: wpadłam. 

Wydarzenie, które następuje niecałą minutę później, miało efekty specjalne. W polu mojego widzenia pojawia się Bri, a lekki powiew wiatru zasłania jej sylwetkę dymem z ogniska, przez którą widać tylko drobną sylwetkę i (choć chyba tylko mi się wydaje) jej intensywnie niebieskie oczy, świecące lodowatym blaskiem. 
Zatrzymuje się w odległości nie więcej niż kroku ode mnie, rzucając przelotne spojrzenie na puszkę w mojej dłoni.
– Piwko? – Unosi brew, wpatrując się teraz we mnie. – Przecież ty nie umiesz pić alkoholu. – Uśmiech, wpływający na jej twarz ma być chyba słodki. Za nią zatrzymują się Bado i Molo.
– Umiem – odpowiadam, po zdecydowanie zbyt długiej chwili ciszy. By uratować jakoś twarz otwieram puszkę, upijając ostentacyjnie łyk napoju. – A nawet lubię, tylko nie bimber od babci Lisa. 
Właśnie. Gdzie jest Lis? Nie widziałam go od imprezy. Cała ekipa stoi przy ognisku: Bri, Nono, Zazza, Haru, Molo, czy tam Bado... W każdym razie złodziej miętówek i ten drugi. Brakuje tylko Lisa. Jego akurat udało mi się zapamiętać, bo ma kręcone włosy i spojrzenie, nie dające się określić inaczej niż „naiwne”. Brakowało mu też opanowania, tej pewności siebie cechującej pozostałych. 
– Ta, imprezowiczka zaraz zaliczy zgona, jak ostatnio – mówi z przekąsem nieokreślony z imienia osobnik.
– Molo, daj jej spokój. Narybek tak ma. – Nono staje w mojej obronie, a ja już wiem, że złodziejem miętówek jest Bado. 
Mój współlokator ociera wierzchem dłoni usta, by pozbyć się okruszków z zarostu.
Śniadoskóry wyciąga papierosa, łypiąc na mnie spod przetłuszczonych, czarnych kłaków. Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, czy on naprawdę nie słyszał o szamponie?
– Właśnie. Wczoraj nie był mój dzień, byłam zmęczona. – Ponownie pociągał łyk piwa. Uśmiecham się sztucznie. 
– Skoro taka luźna z ciebie babeczka, to może zajarasz? – Bado podsuwa mi niemal pod twarz swoją paczkę fajek. 
– To, że czasem lubię napić się alkoholu nie oznacza od razu, że jestem fanką wędzenia płuc – mówię dobitnie.
Zazza uśmiecha się nieznacznie, po czym sama sięga do wyciągniętej paczki.
– A ja skorzystam. Dzięki!
Czarnowłosy wzrusza ramionami, chowając kartonik. Bri tymczasem dosłownie przylepia się do mnie.
– Powinnyśmy zostać przyjaciółkami – mówi, mrugając przy tym. Jej ramię opiera się o moje, a w związku z tym, że jest ode mnie niższa o pół głowy, spoglądam na nią z góry. – Mamy takie same buty – kontynuuje. – Front miłośniczek balerinek? – Unosi zachęcająco brew. Jej głos jest tak nieprzyjemnie miły, że aż ocieka lukrem. Obawiam się, że zaraz dostanę ataku cukrzycy, ale spoglądam na nasze buty, które są dokładnie takie same. Mimo to: nie chcę się z nią przyjaźnić i kropka. „Przyjaciółki” nie powinny wzbudzać lęku i dyskomfortu.
– Pożyjemy, zobaczymy. – Staram się brzmieć spokojnie, neutralnie.
Bri nie jest zadowolona. Chyba zwykle wszystko jest takim, jakim chce, żeby było. Mruży oczy, zaciska usta w cienką kreskę, później odsuwa się ode mnie.
– Bado. – Słodycz głosu znika, jakby nigdy jej nie było. Jej ton jest ostry i suchy. – Zimno mi. Chodź ze mną po sweter.
To rozkaz. Rudowłosa nawet nie oczekuje odpowiedzi; rusza ku akademikowi, a brunet posłusznie podąża za nią. Molo zostaje. Stoi jak stał, ironicznie się uśmiechając. Patrzy na mnie jasnozielonymi oczami z uporczywością ledwie dorastającą tej serwowanej mi przez Bri. On, w przeciwieństwie do Nono, któremu chyba zdarza się przeprosić z maszynką do golenia, wygląda zupełnie jak rozbitek na bezludnej wyspie. Jasnobrązowe, spłowiałe włosy sterczą z jego głowy, policzków, brody, a nawet brwi ma jakiś takie rozczochrane. Jaskiniowiec, jak nic.
– Jakiś problem? – Nie wytrzymuję w końcu.
– Tak. Ty. – Zęby błyskają w drapieżnym uśmiechu, a ja się wzdrygam. 
Za plecami czuję poruszenie, po chwili ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Dużą, ciepłą.
– Masz jakąś spinę do mojej współlokatorki? – Głos Nono jest niższy niż zazwyczaj. Oscyluje gdzieś bardzo blisko basu, to typowo męski głos... Od razu odpędzam od siebie tę myśl, bo jeszcze ktoś mi ją podsłucha. Poza tym jest idiotyczna. 
– Może. – Molo prycha, ale odpuszcza. Schyla się, by podnieść kawałek nadpalonego patyka i wrzucić go głębiej do ogniska. 
Sytuacja się uspokaja. Nawet ja czuję, że się rozluźniam. Uświadamiam sobie, że moja dłoń jest cała lepka – byłam do tego stopnia spięta, że nieświadomie zgniotłam puszkę, nawet tego nie zauważając. Zazza szybko reaguje na moją skwaszoną minę. Grzebie chwilę w niewielkiej torebeczce, przytwierdzonej do paska, tuż nad falbankami sukienki i podaje mi chusteczkę higieniczną. Staram się podziękować jej w myślach, ale mi to nie wychodzi. Zazza nie reaguje wcale, więc mówię to po prostu na głos. Haru bredzi coś o marnotrawstwie, zabierając mi z dłoni opróżnioną puszkę, jednocześnie zastępując ją kolejną, pełną. Otwieram ją, po czym siadam koło Nono przy ognisku, zdziwiona, jak lekka zrobiła się atmosfera. Kolejne godziny mijają nam na żartach, rozmówkach i śmiechu, o dziwo nawet Molo jest przyjemny. Wraca również Bado, kopcąc na mnie co chwilę papierosami, ale bawię się tak świetnie, że mi to nie przeszkadza. Bri nie wraca już na ognisko, a i nikt o nią nie pyta. Wszystko jest... Naturalne. Normalne do tego stopnia, że zastanawiam się, czy tego całego cyrku z czytaniem myśli faktycznie sobie nie wymyśliłam.


_____

Obiecywałam, że rozdział będzie szybciutko, no i jest! I mam dobre (mam nadzieję) wieści: większość kolejnego napisałam, moje szalone pismo wzięło w posiadanie już kilka kolejnych kartek. Słuchając waszych cennych rad odnośnie kolorowego pisania, postanowiłam przeredagować te fragmenty, jednak nie mają one znaczenia dla treści: ot, tak dodałam po kilka słów narracji. W tym rozdziale nie ma już, jak widzicie tego problemu! Mam nadzieję, że Szóstka przypadła wam do gustu i udało mi się w końcu zmaterializować w waszych głowach Molo i Bado, którzy zyskają na znaczeniu w kolejnych rozdziałach. Przynajmniej takie mam założenie! ;)
Co do zakładki bohaterowie, której brakuje na blogu. Chciałam to szerzej skomentować już tutaj: zakładka pojawi się, tylko będzie zawierała spoliery dla kogoś, kto czyta np. rozdział pierwszy czy drugi (wiecie, gdy rozróżni się w zakładce Molo i Bado, to nie będzie tego efektu, że poznajemy ich równo z Julią), dlatego od rozdziału ósmego będzie ona funkcjonowała (wtedy docelowo pojawiają się istotne informacje o bohaterach), naturalnie z ostrzeżeniem. Gdybym zrobiła ją teraz, opowieść byłaby bez sensu, bo gdzie tu zabawa w odkrywanie? Dodatkowo gdzieś przy rozdziale ósmym - dziesiątym planowana jest zakładka informacyjna, by ładnie informować o istotnych faktach, dla przypomnienia  treści (niestety wolniej piszę rozdziały, niż wy je czytacie xD). Nie mogę powiedzieć jakiego typu, bo to spoiler.
Dzięki za to, że dobrnęliście do końca rozdziału, no i mojej wypowiedzi autorskiej! Kocham was, moi komentatorzy kochani! ♥

21 komentarzy:

  1. "Przypomina mi się moja przyjaciółka z Olsztyna, w którym wcześniej mieszkałam." ???

    Co do zakładki z B. Możesz dać po prostu gifa, imię i wiek :) albo jakiś pasujący cytacik.

    Rozdział świetny, dużo lepiej jest bez tych kolorków, hah.

    Dobrze, że miło ci się pisze. Moja wena gdzieś spitoliła :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to już będą spoilery xD Gifów niestety nie wstawię, bo nie znam takich ludzi, żeby wyglądali jak moi bohaterowie. Zrobiłam takie troskę brzydkie rysunki. Nie umiem rysować, ale zawsze coś.

      A co jest nie tak w tym zdaniu? Przecież Julia wyjechała na studia do Krakowa. A mieszkała w Olsztynie.

      Usuń
    2. Już nie ważne xD
      Jestem jakaś głupia i przeczytałam je jakoś sama nie wiem
      Sorki xD

      Usuń
    3. Wena wróci, Malusia, nie martw się. Aż taka malusia to ona nie jest, aby nie wrócić, hihi.
      Zabraniam Ci powtarzania, że jesteś głupia! Bo kosiarka złoży Ci wizytę. ;D

      Usuń
    4. Zdarza się każdemu czasem coś przeoczyć albo zapomnieć... :)

      Usuń
    5. Trzeba by poszukać inspiracji - ja moją znalazłam w tv ^^

      Usuń
  2. Dopiero teraz dotarłam i jestem na bieżąco :) Co jak co, ale z tego 'narybka' to chyba nigdy nie przestanę się śmiać hahah no i nawet teraz nie mogę przestać, bo to jest takie śmieszne.
    Zdecydowanie Julia jest moją ulubioną bohaterką :D ona ma naprawdę mocne momenty i w swoich myślach i w ripostach, które czasami są mega mocne. Ogólnie strasznie ciekawi mnie to całe czytanie w myślach i co z tego wyniknie.
    Co do tytułowych demonów to podejrzewam, że są nimi Nono i jego paczka (ale ze mnie Sherlock), jak dla mnie dziwaków. Nie mogę jakoś ich rozgryźć ani się do nich przekonać. Nie pomagają w tym ich ksywki czy tam imiona złożone ze zbitków sylab XDDDD jakoś nie umiem traktować ich poważnie, chociaż Nono ma moją sympatię :)
    Też jestem za zakładką z bohaterami ^^ czekam na nią i na następny rozdział :)
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę się starała wrzucić jak najszybciej, choć przepisywanie moich bazgrołów jest czymś tragicznym... Cieszę się, że dotarłaś :D Pozdrawiam!

      Usuń
  3. No wreszcie się czuję przez kogoś kochana, hahhahhaahaha...
    A więc Julia wpadła. I czemu mam wrażenie, że gdyby dziewczyna myślała, że Haru (innych na razie pomińmy) nie podejrzewa, że słyszy głosy, to by nie wpadła? ;P
    Ciekawa jestem, co się dzieje z Bri i dlaczego, u licha, chciała zostać przyjaciółką Julii. Aż mi się przypomina moja znajoma, której jeszcze dobrze nie poznałam, a ta już sugeruje, że jej przyjaciółką jestem. o.0
    Dobra ta końcówka, w której Julia zastanawia się, czy wszystkiego sobie nie wymyśliła... Jak tak zanalizuję sobie to wszystko, jest to bardzo prawdopodobne. Przecież widzimy tylko to, co dzieje się u niej. Nie mamy kontaktu z punktami widzenia innych osób. Chociaż zastanawia mnie, skąd Julia wymyśliła sobie Ją i to, że jeśli słyszy głosy, może przyznać się Zazzie, Nono i Haru. Jeśli faktycznie tak jest, na pewno kryją się za tym przykre doświadczenia. Julia może się bać jakiejś osoby, stąd ,,Ona“.
    Ja już nic nie wiem, hahahah – i mnie to cieszy. ;D
    Ten początek, kiedy studenci siedzieli przed akademikiem i popijali tanie piwo, przypomniał mi filmik od Aleksandry Szejnogi – o tym, jak przetrwać tydzień wydając 50 złotych. Spoiler alert, nie da się. ;D Zresztą się spodziewałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam jeszcze wspomnieć, że także przeczytałam ,,Szeptem“. Mam tę książkę w domu. (:
      Poddawałaś rozdział korekcie? Jak coś, dostrzegłam kilka błędów i zapisałam je w notatniku, zatem mogę Ci je tu wypisać. (:

      Usuń
    2. Nie mam korektora, a sama jakoś się nie kwapię do sprawdzania błędów: raz piszę w zeszycie, drugi raz przepisuje (naturalnie z strony robią się trzy, takie uroki przepisywania xD), ale nie mam już kompletnie weny na sprawdzanie błędów... Jak coś nie jest podkreślone na czerwono, to nie zauważę :) jak masz chęci możesz mi powypisywać błędy, nie obrażę się, a jeszcze będę zachwycona! W końcu wszystko, co piszę jest dość spontaniczne, no i ten... Spontanicznie robię też błędy i literówki -,-

      Usuń
    3. Zapytałam Cię, bo jednej osobie (nie pamiętam już, której) wypisałam błędy, a ona powiedziała, że niepotrzebnie się wysilałam, bo tekst czekał na sprawdzenie, ale go wcześniej opublikowała.
      Nessa i tak Ci wypisała więcej błędów, ale i tak niektóre przeoczyła, a to ,,niektóre” odnosi się do dwóch literówek.
      Twarz nono – ,,Nono“! ;P
      ,,A jaj już wiem...“ No na pewno nie ,,jaj“. Jaja są gdzie indziej. ;D

      Usuń
    4. Heh, osoba, która ma betę, to najmniejszy problem. Gorzej jeśli poświęcisz czas, żeby pomóc, a autor prawie Cię zjada, bo jak śmiesz zwracać uwagę na błędy ;)

      Usuń
    5. Ja to nawet nie rozumiem, jak można rzucać się, jak ktoś wykaże, ze gdzieś jest błąd... Przecież to tylko oznaka, że podoba mu się to, co piszesz no i czyta sumiennie, chce pomóc itd.

      PS: Dziękować Hanni, poprawiłam! heh, jaja ^.^

      Usuń
    6. Hanni, ja ci kiedyś napisałam, że czekam na betę, ale wtedy mi pokazałaś chyba tylko jeden błąd, hah.

      Usuń
    7. Możliwe, że tak było, skoro tak twierdzisz, haha. Ale w takim wypadku nie byłaś jedyna. :)

      Usuń
    8. Andalouse, jaja zawsze i wszędzie to podstawa! Bez nich nie byłoby jajecznicy. ;D
      Ja tam się cieszę, jeżeli ktoś wskaże błąd. Mogę się czegoś dowiedzieć, jeśli błąd to nie zwykła literówka czy przeoczenie.

      Usuń
  4. „Samego gospodarz nigdzie nie widzę” – gospodarza
    „Pomimo, że jest raczej nisko” – niski
    „Zero reakcji – milknie.” – kropka po wypowiedzi i „milknie z dużej
    „Gdzie jest piwo? – posyła” – „posyła” z dużej
    „Lepiej zachować minę pokerzysty, dokąd nie dowiem się” – „dopóki nie dowiem się”
    „Jakby były mniejsze, to piwo” – a nie „większe”? xD
    „nie wpadłoby tak daleko... – głos blondyna” – „głos” z dużej
    „– Mam cię. – Szepcze Haru” – „szepce” z małej i bez kropki po wypowiedzi
    „Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, że on naprawdę nie słyszał o szamponie?” – Nie rozumiem…? Chyba że tam miało być „… czy on naprawdę…?”.
    „…fanką wędzenia płuc. – Mówię dobitnie.” – bez kropki po wypowiedzi, „mówię” z małej
    „… jakim chce, żeby była.” – „żeby było”
    „Stoi, jak stał, ironicznie się uśmiechając.” – bez przecinka przed „jak”, ale to szczegół. Bo ja absolutnie nie rozumiem tego porównania o_O

    Wypisywanie błędów zwykle wypada tak źle :’D A to tylko literówki, których sama zostawiam w każdym rozdziale tyle, że głowa mała. W sumie więcej zajmują cytaty, bo zawsze łatwiej znaleźć konkretny fragment niż pojedyncze słowo.
    To dobrze, że przeredagowałaś te myśli ^^ Wygląda to dużo lepiej, a przy tym łatwiej zrozumieć co kto mówi. To tak, żeby nie było wątpliwości – przynajmniej moim zdaniem robisz to dobrze, wszystko da się zrozumieć :3
    Hm, Julia się wkopała z tym swoim słyszeniem myśli. Ale cieszy mnie, że to wyszło, bo najpewniej popchnie fabułę do przodu. Dalej jestem ciekawa, co tam się dzieje i w czym rzecz z tymi dwoma „obozami”. Dobrzy i źli? Mam takie wrażenie, ale czas pokaże ile w tym prawdy. No i czego będą od niej chcieli, bo o coś zdecydowanie chodzi.
    Powtórzę jeszcze raz, że lubię Julię. Jest taka porządnicka jak ja xD No i po słownictwie czasami jakbym słyszała siebie. Potem nie raz słyszałam, że wypowiadam się książkowo, ale co poradzić? No i to absolutnie nie przeszkadza w tym, żeby pić.
    Za taką akcję z puszką bym zabiła =P Już pal licho gadkę o cyckach, ale zimna puszka za koszulką? Aż mi się zimno zrobił, a to już coś, zwłaszcza że mamy prawie 30 stopni :D
    Podoba mi się tempo, z jakim rozwija się akcja. Nie pędzisz do przodu i dzięki temu wychodzi to dość naturalnie. Julia się miota, trochę niedowierza, a przy tym nie lgnie do tego, by na siłę poznać prawdę. I dobrze. W fantastyce to zawsze problem, by przedstawić wszystko po „ludzku”. Widać, że starasz się, by nie wyszła Ci z tego bohaterka, która ot tak przyjmuje wszystkie te dziwne rzeczy, w ogóle jest tym zafascynowana i ma gdzieś, że coś tutaj nie gra – bo w końcu jest fajnie, nie?
    Hm, Nono wyraźnie ją lubi. Przynajmniej tyle da się wywnioskować choćby po tym, jak ją broni. Też tutaj się nie śpieszysz, co również wypada na plus, bo czasem ręce opadają przy pędzących na łeb, na szyję wątkach miłosnych. O ile w ich przypadku faktycznie planujesz coś więcej, niż chociażby przyjaźń =P
    Muszę dodawać, że mi się podobało? Czekam na więcej, to zdecydowanie. A błędami nie ma co się przejmować, bo to zdarza się każdemu, zwłaszcza kiedy złapie wena :D Swoją drogą, też czytałam „Szeptem”. Przyjemne czytadło, chociaż końcówka – moim zdaniem – zepsuta po całości. A szkoda .-.
    No, z mojej strony to tyle. Nabrałam weny na coś u siebie, więc znikam pisać. Tak więc pomysłów, chęci i czasu, bo tego nigdy dość! A zakładka z bohaterami… Przecież nie jest niezbędna. Jak na moje tekst spokojnie broni się sam :D

    Nessa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wypisanie błędów, już poprawiłam! Co do treści nie zamierzam zdradzać nic na zapas - w większości jest to pisane tak od razu, bo powiedzmy sobie szczerze: nie jestem sumienna i wszelkie szkielety, zarysy itd zazwyczaj nijak się mają do tego, co piszę xD.

      Super, że masz wenę! Muszę koniecznie w wakacje pozaglądać do Ciebie, bo widziałam Cię w wielu miejscach (masz pokaźny dorobek literacki) i zobaczyć, to Ty tam skrobiesz. *.*

      Co do "Szeptem" to zakończenie było jak dla mnie największą porażką tych książek... Było skończyć na 3 tomie, jak dla mnie xD

      Zakładka z bohaterami jest już opracowana, po rozdziale 8 zostanie dodana w charakterze przypomnienia o niektórych rzeczach.


      Jeszcze raz dziękuję za wykazanie błędów!

      Buziaczki ;*

      Usuń
    2. W tym nie ma nic złego :D Na moje dobry plan to taki, który łatwo można zmieniać. Bo jakiś zarys trzeba mieć, w końcu opowiadanie idzie w konkretnym kierunku, ale sztywne trzymanie się jednego założenia, wcale nie jest takie dobre :D
      Heh, to możliwe, bo trochę mi się już tego nazbierało przez dekadę. Będzie mi bardzo miło, chociaż nie ma ani pośpiechu, ani żadnego nacisku z mojej strony ;)
      O tak, mogło spokojnie skończyć się po trzecim tomie. Albo po prostu napisać ten finał lepiej, bo mnie najbardziej bolało to, że wyszła z tego gra jednego aktora. Niby akcja, ale jakby jej nie było, nagle koniec.
      A, rozumiem :D I chętnie zerknę, kiedy już się pojawi. To zawsze ciekawy dodatek, chociaż naturalnie i tak najważniejszy jest tekst opowiadania ^^
      Nie ma za co. Cieszę się, że jakkolwiek mogłam pomóc. I fakt, też nie rozumiem oburzania się o błędy. Jeśli ktoś ma dobre intencje, ucieszy się, jeśli zostaną docenione. A jeśli chciał być po prostu złośliwy... to pozytywna reakcja nieźle zagra mu na nerwach, więc to dalej korzyść dla autora :D Ale, niestety, od groma jest takich osób, które nie rozróżniają krytyki od hejtu. Smutne, ale prawdziwe. Cóż poradzić? :D

      Nessa

      Usuń
    3. Komiczne: wrzucają coś do neta z możliwością komentowania i mają pretensje, że ktoś coś komentuje, a co więcej czyta! Bezczelne i prostackie zachowanie, przez takich właśnie komentatorów na świecie jest jak jest a w krajach afrykańskich brakuje wody ;/ Dokąd ten świat zmierza, ja się pytam?

      Usuń